„Elentho”
~Dziadkowi
Styks-o
przeraźliwa muzo utrapienia!
Kokytos-dziś
szlocham w Hadesa ramiona.
Odebrałyście
ze świata westchnienie sumienia.
Na moim
ramieniu złotooka wrona.
Obola
oddałam temu, co zabiera
Na
klęczkach modły wznosiłam uparte
Od
straty w komnacie zmieniona atmosfera
Persefona
otula jego ciało martwe
Trucizna
wsączyła się w jego organy
Trzy
wiedźmy przecięły jego życia linę
Po
zapomnieniu trafił za Elizjum bramy
Zegar
władcy czerni wybił jego godzinę.
Odszedł
żegnany rzewnym rykiem tłumu
Nie
wierząc zamknęłam oczy na tą prawdę
Nie
słysząc hermesowych skrzydeł szumu
Konając-naraziłam
się na wzgardę.
W
dolinie cieni, w mgle zawiłej, nad Styksem pochylona
W radości i smutku , ramionach Nyks, łagodnie utulona.
W radości i smutku , ramionach Nyks, łagodnie utulona.
Mój dziadek zmarł dwa lata temu. Wciąż jednak pamiętam i tęsknie. A z tej tęsknoty czasem powstają takie twory. Już dawno nic nie pisałam, wiem. Mam ogromny nawał nauki,czytania, pisania. Dziś m.in. mam za zadanie zająć się moim niesfornym bratankiem. W ten weekend z pewnością dodam coś konkretniejszego. A dziś zostawiam was z moją małą poezją.
Aż chciałoby się w tym miejscu zacytować... wstęp do pewnej telewizyjnej wieczorynki "Dziadku, drogi Dziadku...". Musiał byc wyjątkowym Człowiekiem, skoro wnuczka takie zostawiła słowa-pożegnania.
OdpowiedzUsuń