sobota, 28 maja 2016

Uciekamy przed sobą


Wciąż w marazmie niezadowolenia i przygnębienia. Mam wrażenie, że tak żyją ostatnio młodzi ludzie. A może wydaje mi się, że tak jest, bo sama tak żyję?

Od czasu do czasu uciekam przed tym scenariuszem. Chodzę ulicami Torunia, Bydgoszczy, innych polskich czy zagranicznych miast. I uśmiecham się na widok krótkich, prostych gestów, dwojga ludzi, którzy trzymają się za ręce lub dzieci śmiejących się najszczerszym ze śmiechów. I myślę sobie: całe życie szukamy cudów a potem odkrywamy, że świat nie składa się z niczego innego.

Obserwując pędzących ludzi dopada mnie refleksja o charakterze sentymentalno-krytycznym. Dawniej ludzie pędzili tak z nadzieją na spotkanie z ukochaną/nym wybrankiem serca lub na rozmowę o pierwszą pracę. Spieszyli się na egzamin lub pociąg przez które nie spali pół nocy z wrażenia w efekcie czego zaspali na tramwaj. Pędziło się po rzeczy ważne i piękne. Po uśmiech ukochanej kobiety i po lepszą przyszłość. Dziś niemal wszystko nabrało charakteru istotności, jednocześnie wszystkiemu odbierając znaczenie.

Doceńmy chwile.



„Nie potrzebuję wiele , jeśli mam wokół siebie dobrych ludzi.
Nie potrzebuję wiele, gdy się mogę obok ciebie budzić.
Nie potrzebuję wiele, kiedy mam co zjeść i gdy mam dokąd wrócić.
Nie potrzebuję wiele. I tak mam dużo dziś. Więcej nie zmieni nic.”

Zeus – Nie potrzebuję wiele


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz